niedziela, 30 marca 2014

Włochata kurka - schemat - długaśny wpis

Kiedy pierwszy raz zrobiłam Splocikową kokoszkę a było z nią troszkę zamieszania nie tylko przy szydełkowaniu poczułam nieodpartą chęć stworzenia swojej własnej kurki.

Metodą prób i błędów, walką z nicią, szydełkiem i moją kurkową wizją powstała Włochata Kurka a właściwie dwie. 


Być może komuś się spodoba, być może ktoś będzie chciał mieć taką na swoim Wielkanocnym stole lub w swoim Wielkanocnym stroiku. Dla tych właśnie osób zrobiłam schemat i opis (mam nadzieję, że w miarę czytelny).

Kurka ma okrąglutką, piłeczkowatą główkę, która ułatwia pracę nad korpusem. Nie ma problemu w którym miejscu rozpocząć ogon bo niezależne jakie miejsce wybierzemy i tak będzie dobrze.

Nie wyrażam zgody na kopiowanie, powielanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tych schematów, opisów i zdjęć, w tym w postaci spakowanych plików! 

Prace nad kurką rozpoczynamy od głowy - 4 oczka  łańcuszka  łączymy w kółko.
Rząd 1 - na łańcuszkowym kółku robimy dwanaście słupków
Rząd 2 - czternaście słupków (dodajemy więc dwa słupki, najlepiej zrobić to symetrycznie, czyli na samym początku robimy dwa słupki w jednym słupku poprzedniego rzędu, pięć słupków, dwa słupki w jednym słupku rzędu poprzedniego i kolejne pięć słupków)
Rząd 3 - dwadzieścia słupków (słupek, dwa słupki w jednym słupku poprzedniego rzędu, słupek, dwa słupki w jednym słupku poprzedniego rzędu, słupek, dwa słupki w jednym słupku poprzedniego rzędu, słupek, słupek, dwa słupki w jednym słupku poprzedniego rzędu, słupek, dwa słupki w jednym słupku poprzedniego rzędu, słupek, dwa słupki w jednym słupku poprzedniego rzędu, słupek - razem 20słupków) :)
Rząd 4 i 5 - 20 słupków
Rząd 6 - zaczynamy zmniejszać głowę - łączymy ze sobą dwa słupki poprzedniego rzędu - czyli robimy dwa słupki razem (nad dwoma słupkami poprzedniego rzędu), słupek (nad słupkiem poprzedniego rzędu), dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem, słupek.
Rząd 7 - 14 słupków. (Słupek nad dwoma słupkami poprzedniego rzędu, słupek nad słupkiem, słupek nad dwoma słupkami poprzedniego rzędu itd.)


Nie wyrażam zgody na kopiowanie, powielanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tych schematów, opisów i zdjęć, w tym w postaci spakowanych plików! 

Głowa kurki kończy się w momencie gdy dziura na wypchanie jest w marę duża. Można ją późnej zaszyć żeby materiał, którym wypchamy główkę nie uciekł nam :) Ja zrobiłam sobie plecionkę.


Można też zrobić kolejne dwa rzędy (najpierw wypychamy a późnej robimy rząd 8 i 9).

Rząd 8 - zmniejszamy nadal głowę - dwa słupki razem (nad dwoma słupkami poprzedniego rzędu), słupek (nad słupkiem poprzedniego rzędu), dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem, słupek, dwa słupki razem,
Rząd 9 - dwa słupki razem (nad dwoma słupkami poprzedniego rzędu), dwa słupki razem (nad dwoma słupkami poprzedniego rzędu), słupek (nad słupkiem poprzedniego rzędu, dwa słupki razem, dwa słupki razem.


Nie wyrażam zgody na kopiowanie, powielanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tych schematów, opisów i zdjęć, w tym w postaci spakowanych plików! 

Głowę najlepiej wypchać czymś co podczas "prania" i ewentualnego krochmalenia nie zmieni swojej formy. Ja swoje "główki" wypycham sznureczkami, które zostawiłam sobie po obcięciu sznurkowych zasłonek. Spisują się fantastycznie.

Korpus kurki sposób 1

Kiedy naszą głowę zakończymy na rzędzie 7 to korpus robimy następująco:



Rząd 1 - 14 razy po dwa słupki z pikotkami w jednym słupku poprzedniego rzędu (naszej głowy ostatni rząd) - słupek 3 pikotki składające się z pięciu oczek łańcuszka każdy, słupek - nazwijmy to wachlarzykiem- powtarzamy  14 razy.


 Nie wyrażam zgody na kopiowanie, powielanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tych schematów, opisów i zdjęć, w tym w postaci spakowanych plików! 

 
Rząd 2 - 16 razy wachlarzyki - jeżeli chcemy ułatwić sobie sprawę z liczeniem naszych "wachlarzy" i tym gdzie zrobić "ogon" to najlepiej dodawać wachlarze zaraz po pierwszym wykonanym wachlarzu, będziemy wtedy zaczynać od ogona (czyli wykonujemy wachlarzyk nad wachlarzem poprzedniego rzędu, dodajemy wachlarz pomiędzy wachlarzami poprzedniego rzędu, wachlarz nad wachlarzem i znów dodajemy wachlarz pomiędzy wachlarzami.

Rząd 3 - 18 razy wachlarze. (wachlarz, dwa wachlarze, wachlarz,  dwa wachlarze, wachlarz, wachlarz, wachlarz itd.)

Rząd 4 - 6 - 18 razy wachlarze (wachlarz, wachlarz, wachlarz :) )
Jeżeli uznamy, że nasza kurka będzie za niska to powtarzamy rząd 6 tyle razy ile nam się podoba :) 

Rząd 7 - 20 razy wachlarze ( wachlarz, dwa wachlarze, wachlarz, wachlarz, dwa wachlarze, wachlarz, wachlarz itd.)

Rząd - 8 - 22 wachlarze ( wachlarz, dwa wachlarze, 5x wachlarz, dwa wachlarze, wachlarz, wachlarz - dookoła) 

Rząd 9 - 24 wachlarze ( wachlarz, dwa wachlarze, 8x wachlarz, dwa wachlarze, wachlarz, wachlarz do końca okrążenia.)

Jeżeli uznamy, że nasza kurka jest za wąska to rząd 4, 5 i 6 (lub tylko 4 i 5, lub sam 4 to zależy jaką wielkość kurki chcemy mieć) pomijamy i robimy rząd 7, 8 i 9 (lub tylko jeden, lub dwa) ostatni rząd powtarzamy tyle razy aby wysokość naszej kurki była dla nas odpowiednia i wykonujemy trzy kolejne rzędy dodając w każdym z nich po dwa wachlarze (tak jak w rzędach 7 - 9).

Łopatologicznie - mam nadzieję :)
Zakładając, że chcemy powiększyć naszą kurkę o kolejne dwa rzędy (czyli 4 wachlarze) - po rzędzie 3 robimy rząd 7 i 8. Rząd 8 powtarzamy powiedzmy trzy razy. Czyli rząd 9, 10 i 11 będzie miał tyle samo wachlarzy co rząd 8. Do rzędu 12 dodajemy dwa wachlarze, do 13 i 14 rzędu również dodajemy po dwa wachlarze i kończymy naszą kurkę.



Dodawanie wachlarzy tak jak w opisie, fajnie się sprawdza kiedy chcemy zrobić kolorowy ogonek. Kolor zaczynamy od rzędu 6. Jeżeli robimy jednokolorową kurkę to wachlarze możemy dodawać tak jak na schemacie. 


Schemat rozpoczęłam od połowy korpusu, w środku jest ogon (miejsce dodawania wachlarzy).



Nie wyrażam zgody na kopiowanie, powielanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tych schematów, opisów i zdjęć, w tym w postaci spakowanych plików! 

Korpus kurki - sposób 2

Kiedy naszą główkę kończymy na rzędzie 9.

W tym wypadku możemy zrobić trzy rzeczy:
1. Powrócić oczkami ścisłymi do rzędu 7 naszej główki i rozpocząć pracę nad korpusem zgodne z opisem lub schematem.
2. Możemy uciąć nitkę, powrócić do rzędu 7 naszej główki i rozpocząć pracę nad korpusem zgodne z opisem lub schematem.
3. Rozpocząć korpus właśnie w tym miejscu zgodnie z poniższym schematem:


 Niestety powyższy schemat ma swoje wady, połączenie głowy naszej kurki z korpusem sprawi, że nasza głowa będzie "latać" tudzież chwiać się jak chorągiew na wietrze. Należałoby później tę główkę lekko wszyć w korpus co nie wszyscy lubią (ja nie lubię :) ). 

Natomiast głowa wykonana do rzędu 9 i połączona z pierwszym rzędem korpusu powyższego schematu, a następnie wykonanie reszty ciałka według Splocikowej instrukcji na Kogutka, da Wam podstawę to mojej wariacji na temat kogutka.
Później wystarczy dorobić kryzę, która w moim kogucie to nic innego jak wachlarze zaprezentowane w tej instrukcji na włochatą kurkę. 

Potwornie długi się wpis zrobił ale mam nadzieję, że ujęłam w nim wszystko co potrzebne. 
Co do krochmalenia kurki to można oczywiście to zrobić, ładnie rozprostować pikotki (zabawy będzie co niemiara ;) ), ale kurka równie pięknie prezentuje się nie krochmalona.

Jeżeli taka "włochatość" kurki Wam nie odpowiada to możecie spokojnie zmniejszyć ilość pikotków na dwa lub jeden.

Na początku wpisu jest zdjęcie moich kurek - żółta ma dwa pikotki, natomiast biała pikotków ma trzy.

Gdybyście mieli jakiekolwiek wątpliwości, pytania czy znaleźlibyście błąd w opisie lub schemacie dajcie mi znać w komentarzach bądź piszcie na meila.

P.S. Jeżeli gdzieś brakuje literki "i" to przepraszam bardzo ale klawiatura mojego "staruszka lopka" wariuje :)


No tak zapomniałam o najważniejszym grzebyk, dziobek i oczka robiłam tak jak w przypadku wielkanocnej kurki - schematy i opis.

Jeżeli ta instrukcja pomogła Ci w jakikolwiek sposób to było by mi bardzo miło gdybyś o tym wspomniała. Czekam również z niecierpliwością na Wasze prace i wrażenia.

Pozdrawiam cieplutko!


poniedziałek, 24 marca 2014

Wielkanocne czary mary

Czy Nam się to podoba czy nie to Wielkanoc zbliża się coraz to większymi krokami. Tak przynajmniej donosi mój osobisty, niezastąpiony, jedyny w swym rodzaju i jeden z trzech - Kalendarz.


W związku z tym, że czasu niby jeszcze sporo choć i tak okaże się go zdecydowanie za mało, to przedstawiam Wam mój "magiczny koszyczek".

Został on specjalnie przygotowany na Wielkanoc, ale nie byłabym sobą gdybym stworzyła coś co służyć ma jedynie raz w roku.
Dlatego mój koszyczek jest eksploatowany przez cały rok.

W dni wolne od Wielkanocnych szaleństw służy jako "przechowalnik" na resztki włóczek, kordonków czy mulinków :)


Natomiast w święta zmienia się nie do opisania. 

Może spełniać dwie funkcje i tutaj w zależności od ilości ugotowanych, pomalowanych bądź ubranych jajeczek może być stroiczkiem z jajkami, bądź samym koszyczkiem z jajkami.


Koszyczek na Wielkanoc wypełnia się wkładami z jajek (jednym bądź dwoma). Jajeczka sobie pięknie stoją, nie "walają się" z kąta w kąt i nie uciekają. No chyba, że akurat mają ochotę wskoczyć do Wigilijnego żurku :)


Mój koszyczek pomieścić może dwanaście jajek i przeważnie w sobotni poranek po święceniu jest wypełniony po brzegi. W zeszłym roku przy śniadaniu Wielkanocnym towarzyszył nam koszyczek z sześcioma jajkami a część druga została zagospodarowana na poświęconą wędlinkę, chlebek i przyprawy. 

Do zrobienia koszyczka potrzebna jest papierowa wiklina ( pocięte w paseczki gazety kręcimy w rurki i "lepimy" koszyczek) , oraz papierowe (jeśli je chcemy pomalować), bądź plastikowe wkłady na jajka.


U mnie są papierowe i to pomalowane jedynie z wierzchu (spodu i tak nie widać). 
Koszyk robimy na wielkość naszych wkładów, a te z kolei możemy sobie ułożyć jak nam się podoba (czy to w kwadrat, czy prostokąt czy jaką mamy wizję). 
Kiedy mamy koszyk i wkłady to łączymy je ze sobą. W tym miejscu można zrobić tak jak ja, czyli wkłady jedynie włożyć do koszyczka, lub można je na stałe z koszyczkiem skleić.

Kolejna ozdoba mojego Wielkanocnego stołu to wiklinowy wazon. Oczywiście jego zastosowanie nie ogranicza się tylko i wyłącznie do Wielkanocy. W lecie pomieści piękną wiązankę kwiatów, w jesieni cudowne róże z liści a zimą "suszonki".



Środek wazonu to szklana butelka po jakimś soku. Wierzch to papierowa wiklina a ten przystojniak obok to Wielkanocny kogucik.

Oczywiście jak Wielkanoc to też i życzenia, a z racji iż mieszkam w odległości 1800km od moich najbliższych to "zmuszona" jestem poza telefonicznym Alleluja przesłać również karteczki.

Wpadło mi w oko trochę igły i nitki i tak zaczęła się zabawa.


Haft matematyczny w rzeczywistości nie jest taki straszny jak się na początku wydaje. Radości przy tym co nie miara.
Moje karteczki jeszcze wymagają ostatnich pociągnięć i będę mogła je ku radości najbliższych (uwielbiają te moje różniaste niespodzianki) wysłać.

Wielkanocny zajączek z wielgachnym jajem ;)

Baranek, zresztą jak widać :)


Może i kartki zbyt piękne nie są, ale nie to jest najważniejsze, przynajmniej w mojej rodzinie.

czwartek, 20 marca 2014

Od dołu - czarne

Zrobiło się czarne, od dołu z raglanem. 
Nie obyło się oczywiście bez prucia i nerwów i obrażania i fochów i słów "nigdy więcej".

O planach na dziergadełko pisałam  TUTAJ i troszkę TUTAJ.

Praca nad sweterkiem przebiegała całkiem miło i przyjemnie do pewnego momentu. 

Sweterek powstał z "resztek" włóczki jaka walała mi się po mieszkaniu. 

Pierwsza wersja sweterka (tak było ich więcej) wyglądała tak: 


Sploty, to dżersejowy i ryż pojedynczy. Jak widać na zdjęciu ryż znajduje się z tyłu i przechodzi w trójkąt na przód swetra i można odnaleźć go również na "kołnierzu".

Niestety coś źle wyliczyłam i sweterek musiałam cały spruć (przód za wąski, tył za szeroki i zabrakło mi włóczki na "kołnierz" taki jaki chciałam)

Druga wersja poprawiona,wygląda inaczej:


Sweterek ma ryż z tyłu w postaci paseczka, na rękawach w postaci trójkątów, które pięknie łączą się z "kołnierzem".


Sweterek nie jest do końca taki jaki chciałam ale niestety ograniczenia w postaci ilości włoczki i mojej wizji sprawiły, że nie dało się inaczej. Chciałam dłuższy sweterek i to był priorytet, chciałam też szerszy "kołnierz" no ale włoczka powiedziała STOP.



Czy zrobię coś jeszcze raglanem od dołu? Raczej nie, a już na pewno nie, w momencie kiedy będę miała ograniczoną ilość włóczki.
Swoją drogą mało praktyczne rozwiązanie ten raglan od dołu.

Poza tym nie za bardzo podoba mi się raglan jaki wyszedł i moje samopoczucie w tym sweterku. Coś jest nie tak, tylko jeszcze nie wiem co.


Co o nim myślicie??

środa, 12 marca 2014

Z internetu - inspiracje

Pomyślałam sobie, że jeżeli znajdę coś interesującego to o ile będzie taka możliwość będę się z Wami tym dzielić.

Być może ktoś tak jak ja się zakocha i postanowi sobie sprawić takie cudeńko?

Jak pierwszy raz ujrzałam to już wiedziałam co trafi na podłogę w moim nowym mieszkanku. 


Czyż nie jest piękny? 

Na stronce Fabryka wzorów na drutach i szydełku jest wiele takich wspaniałości i podziwianie ich pochłonęło mnie całkowicie.
Są tam dywany różniaste i pufy we wszystkich możliwych kolorach - marzenie i wiele wiele innych ciekawych gadżetów. 

Można je zamówić tutaj ale myślę, że można też i samemu pokusić się o wykonanie takiego cuda. 

Z kolei na blogu drutami zrobione znalazłam dzieło, które kusi niesamowicie. 
Już wybrałam swój wzór i z pewnością niebawem zabiorę się za realizacje. 

A jest to narzuta na łóżko, którą możecie podziwiać TUTAJ .

Jedyny problem to taki, że moja narzuta musi mieć wymiary co najmniej 225x245, ale myślę, że do Bożego Narodzenia uda mi się ją zrobić :)

Teraz znikam kończyć sweterek bo póki co więcej czasu spędzam "w internecie" niż przy robótce.


wtorek, 11 marca 2014

Wielkanocny kogucik - moja interpretacja

Jakiś czas temu na cudownym i pełnym inspiracji blogu Splocika - Splecione nitki i słowa pojawiła się instrukcja wykonania  Towarzysza życia dla Wielkanocnej kokoszki.

Kogucik, Splocikowi wyszedł bajecznie więc przypuszczam, że kokoszka była wniebowzięta :)

Mnie się również spodobał więc postanowiłam sobie go zrobić. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym czegoś nie sknociła.

Na początek wybrałam inny rodzaj główki, ale później miało być jak w instrukcji. Piszę miało być bo praktyka pokazała, że jak się coś robi na raty i to jeszcze oglądając ciekawy film to można się zapomnieć.

Instrukcja Splocika pokazuje iż początek korpusu kogucika czyli pierwsze 4 rzędy robimy jak u kokoszki. 
Ja natomiast wykonałam 6 rzędów jak u kokoszki i dopiero wtedy dotarło do mnie, że chyba coś jest nie tak.


Nie chciało mi się już tego pruć więc zaczęłam robić według instrukcji.
Później przyszła pora na ogon i tu starałam się trzymać opisu. 

Kryza przy główce kogucika to moja inwencja twórcza, która została zaczerpnięta z Tej kokoszki.


Dziobek i korale robiłam osobno i później doszyłam. Właściwie to dziób jest jedyną rzeczą, która mi się najmniej podoba. 
Czyż nie wygląda jak dzióbek kaczuszki?


Na końcu dorobiłam jeszcze kilka okrążeń na całej długości korpusu bo mi się ten mój kogucik jakiś taki mały wydawał (miał prawo taki być bo robiłam go bardzo cienką nicią). 

Cały dół zakończyłam oczkami rakowymi w kolorze żółtym.


No i oczywiście, tak jak u moich poprzednich kokoszek tak i u kogucika nie robiłam skrzydełek. Bardziej podoba mi się bez.

Jak Wam się podoba?

piątek, 7 marca 2014

Kochanie zjadłbym coś słodkiego . . . i patelnia poszła w ruch!

Wczoraj nas naszło na słodkości. Tylko jak to zrobić, żeby się nie narobić i upiec coś bez piekarnika? 

Myślałam o mikrofali, która stoi i się kurzy bo jest praktycznie nieużywana (nie mogę się jakoś przełamać i ją eksploatować w taki sposób jak inni). 
Poszperałam trochę w necie i nie znalazłam niczego co by mnie zafascynowało.

Mogłabym kupić coś słodkiego, owszem ale tutaj ciężko o coś smacznego (czyt. nieociekającego cukrem). Są ciasta z ciasta francuskiego (słodkie jak diabli), tarty z owocami (słodkie jak diabli), czekoladowe cuda (słodkie jak diabli) no i ciasteczka (pełne chemii).

Szukałam więc dalej aż trafiłam na BARDZO intrygujący wpis na blogu "Dziś mam ochotę na"

Torcik biszkoptowy z patelni
Tak dobrze słyszycie z patelni. 
Byłam pełna obaw no bo biszkopt z patelni? Jakoś mi się to nie widziało. Natomiast wpis był na tyle oryginalny, że nie mogłam się powstrzymać, zwłaszcza że autorka pisze iż jest przepyszny.

Wyszło tak:


Robiłam z połowy przepisu bo jednak zdrowy rozsądek podpowiadał, że to wcale nie musi być tak pyszne. Najnormalniej w świecie byłoby mi szkoda wyrzucić do kosza jedzenie.

Na początek niewielka ilość ciasta jako test smakowy i powiem, że przeżyłam szok. To było pyszne!

Od razu pożałowałam, że nie zrobiłam więcej ciasta. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. 
Zrezygnowałam z dużej patelni i smażyłam na małej, na której smażę pancakes, dlatego udało mi się zrobić nie jeden a dwa torciki. 

Co prawda jeden nie wyszedł tak jak chciałam ale człowiek uczy się całe życie.

Jeden torcik to coś jak jabłecznik. "Biszkopciki" przełożyłam jabłkami podsmażonymi z cynamonem i wymieszanymi z galaretką o smaku pomarańczowym.


Tutaj mała ciekawostka - w kraju w którym mieszkam a dokładniej w moim rejonie nie znalazłam galaretki. Szukałam w dużych marketach, w małych sklepikach, na targu i nic. Owszem zdarza się, że można kupić żelatynę ale nie zawsze i nie wszędzie.

Galaretka pochodzi z Polski i jest to jeden z produktów " je dois l'avoir!" na mojej liście zakupowej gdy odwiedzam rodzinne strony.

Drugi torcik i tutaj przyznaję się bez bicia, że proporcje i ich wyliczanie nie były i nie są moją mocną stroną. Dlatego też ten torcik nie wygląda zbyt zachęcająco. 
Jest to masa z jogurtu naturalnego (bez cukru), tartych bananów ( precyzyjniej z jednego banana) i galaretki pomarańczowej, której dałam za mało i masa nie chciała mi zastygnąć. Zdarza się :)


Torciki są przepyszne obydwa. Są lekko słodkie (zmniejszyłam ilość cukru do ciasta a do mas nie dawałam wcale) czyli takie jak lubimy najbardziej. Wysokość "biszkoptu" to około 1,5 cm.

Co jest najfajniejsze to smak. One faktycznie smakują jak biszkopt, może nie jak taki prawdziwy ale jednak. 
Są idealne na lato bo nie trzeba grzać piekarnika, robi się je błyskawicznie więc goście którzy zapowiadają wizytę pół godziny przed przybyciem nie będą stanowili problemu.

Się rozpisałam a najważniejszej informacji nie podałam.
 PRZEPIS na torcik biszkoptowy z patelni.

Jak uda Wam się zrobić to ciacho (a rozpoczynający się weekend może być idealną okazją) to dajcie znać czy Wam smakowało.

A może jakiś mężczyzna zaskoczy swoją ukochaną kobietę i podaruje jej słodkie dzieło jutrzejszego dnia?!

Smacznego!!!

wtorek, 4 marca 2014

Magiczna pętelka - czyli jak poradzić sobie z za długą żyłką

Sweterek się robi, powoli ale to akurat bez znaczenia. 
Mam już kawałek wydziergany i aby sobie trochę urozmaicić zaczęłam robić rękawy. 

No i pojawił się problem, no bo jak mam zrobić rękaw, który składa się z 42 oczek posiadając "długie" druty z długą żyłką? 


Z pomocą przyszła mi pamięć, jeszcze nie taka najgorsza i skarbnica wiedzy zawarta w internecie.

Z pewnością wielu z Was wie o czym chcę napisać i  wielu z Was zna i wykorzystuje tę metodę. Chodzi oczywiście o Magiczną pętelkę czyli Magic loop.

Cóż takiego niezwykłego jest w tej metodzie? 
Nie trzeba się martwić za długą żyłką, nie trzeba lecieć do sklepu czy szukać w internetowych czeluściach odpowiednich w danym momencie drutów.

Jedyne co trzeba, to poznać zasadę na jakiej opiera się metoda "magicznej pętelki" i dziergać sobie na okrągło co tylko nam się zamarzy, nie przejmując się długością żyłki.


Cała magia polega na podzieleniu na pół nabranych oczek i dziergania tak jakby dwóch połówek. 

Wiem, że słowo pisane bywa nie zrozumiałe, dlatego klikając TUTAJ traficie do filmiku jaki znalazłam na youtube w języku polskim. 

 Są też filmiki w języku angielskim z których korzystać lubię najbardziej, ale przecież nie każdy musi ten język znać. 

Znacie? Nie znacie? Lubicie czy nie? A może macie swoje sposoby? 
Podzielcie się wrażeniami.


poniedziałek, 3 marca 2014

Uczę się. . .

Tym razem postawiłam na sweterek ale z raglanem.
 Sweterek o tyle dla mnie skomplikowany, że:
1. Nie robiłam "dużego" swetra z raglanem 
2. Nie robiłam "dużego" swetra z raglanem i z rękawami długimi bez zszywania
3. Nie robiłam raglanu w swetrze od dołu.

Zapewne nie obejdzie się bez prucia, nerwów i wyzwisk pod adresem drutów i całego świata. Ale muszę się tego nauczyć bo ciągłe wszywanie i zszywanie mnie najnormalniej w świecie irytuje.

Co do wzoru i wyglądu to postawiłam na prostotę, same oczka prawe. 
A sweterek chcę zrobić w takiej formie. Oczywiście bez tych dziurek. 
Jak mi się to uda to z pewnością się z Wami podzielę efektem końcowym, niezależnie od tego jaki wygląd przybierze mój "kocyk". 

A to sukieneczka na małą panienkę, którą zrobiłam baardzo dawno temu bo z jakieś dwa lata. 

 
W niej po raz pierwszy i ostatni użyłam raglanu.  


Sukienkę robiłam z całą pewnością z jakiejś "instrukcji" wyszukanej w internecie. Niestety było to tak dawno temu, że nie pamiętam gdzie ów "instrukcja" się znajduje. Strony zapisanej również nie posiadam.
Jeśli uda Wam się odszukać coś podobnego, lub jeśli na podstawie Twojego opisu powstała ta sukieneczka to z ogromną przyjemnością zamieszczę link odsyłający. 

Jedyne co udało mi się znaleźć to splot ażuru, który znajduje się w dolnej części sukieneczki.


Tutaj również nie mam pewności, czy ażur sama wybrałam czy taki znajdował się w "instrukcji".


Dół sukieneczki, dekolt i rękawki wykończone są na szydełku.


Sukienkę robiłam od góry na okrągłych drutach, dlatego czas na coś od dołu.
Bo jak powiada Dorotka w przyrodzie przecież też wszystko rośnie z dołu do góry ☺

LinkWithin