Witam na moim blogu wszystkich odwiedzających.
Pełno jest we mnie sprzeczności i ciągle poszukuje czegoś nowego. Zauważyłam, że jedno się nie zmienia - ciągle coś produkuje.
Wszystkiego uczę się sama. Internet to jednak największa skarbnica wiedzy o ile się wie gdzie szukać. Takim właśnie sposobem zaczęłam szydełkować, oj ile ja nerwów zjadłam zanim pojęłam co do czego.
Następna przypadłość pojawiła się w momencie, kiedy postanowiłam sobie zrobić sweterek. Na szydełku zeszło by mi pewnie z rok więc w ruch poszły druty. Tutaj też nie było łatwo. Oczko prawe, oczko lewe, od dołu, od tyłu - czarna magia. Ale i tym razem się udało.
Dwa lata temu z okazji Dnia Matki wpadłam na pomysł wykonania samodzielnie karteczki. Wybrałam się więc z tym problemem do osoby, która jako jedyna ma zawsze czas i jest chętna do pomocy. Wujek Google okazał się i tym razem niezastąpiony.
Quilling był nie lada wyzwaniem, ciężko było ale karteczka się powoli tworzyła. W tym samym momencie trafiłam na masę solną i pomyślałam, że malutkie różyczki w rogu karteczki będą wyglądały uroczo.
Po tym "incydencie" masa solna zniknęła z mojego życia.
Kilka miesięcy temu zapukała jednak do moich drzwi i postanowiłam się na nowo w tym rozkochać.
To co powstaje będę się starała zamieszczać w miarę na bieżąco na blogu.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.